Witajcie! Nastał dzień, w którym musimy pożegnać się z Paryżem. Po miesiącu wojaży, wracamy do domu. Czy zmęczeni? Sam nie wiem. To się dopiero okaże, kiedy zapadniemy w miękkim, ciepłym łóżku :)
Od 2 sierpnia przejechaliśmy na rowerach 2300 kilometrów, w siodełkach spędziliśmy łącznie 128 godzin. Zwiedziliśmy kawałek świata, poznaliśmy mnóstwo ciekawych ludzi i ich historii. Mnie osobiście najbardziej zdziwiła gościnność i otwartość mieszkańców Zachodniej Europy.
Wracamy cali i zdrowi. Obyło się bez większych usterek, a te mniejsze udawało nam się reperować na bieżąco i bez ponoszenia dodatkowych kosztów (oprócz wymiany mojej szprychy w Niemczech, za które zapłaciłem 5 euro). Cztery kapcie to całkiem mało, dzieląc to na trzy osoby i tyle kilometrów (pomijając, że złapaliśmy je na odcinku 100 kilometrów :) ).
Za noclegi nie wydaliśmy ani grosza. Mniej więcej od połowy Niemiec spaliśmy już tylko u ludzi. Ta forma noclegu zawsze popłaca :)
Za chwilę zapakujemy ostatni raz na tej wyprawie nasze sakwy na rowery i przejedziemy się paryskimi bulwarami, żeby o 16 odjechać z placu de la Concorde do domu.
Z panem Bernardem, który gościł nas przez ostatnie trzy dni. Bardzo dziękujemy za przyjęcie nas do siebie i za wszelką pomoc!
Zdjęcia z wczorajszego zwiedzania Wersalu
Pomnik Ludwika XIV
Niestety, ceny biletów za zwiedzanie pałacu i ogrodów nas dobiły, jak widać na zdjęciu powyżej... 25 euro od łebka to znacznie za dużo, biorąc pod uwagę nasz skromny budżet wyprawowy
Burza piaskowa w Wersalu
Wspaniałą mieliście przygodę!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przez ostatnie 2 godzinki czytałem całą wyprawę i oglądałem zdjęcia. Dziękuje za miłą lekturę! :)
bardzo się cieszę! :) mam nadzieję, że przy okazji kolejnej wyprawy też będziemy mogli umilić Ci czas naszą relacją
Usuń